Przez tydzień nie wchodziłam na mój blog i nie zaglądałam na inne blogi z bardzo smutnej przyczyny. Zawsze myślałam by pokazać na blogu mojego pieska ale miałam jakieś opory. I tak zeszło ... a teraz stało się to czego się nie spodziewałam, mój śliczny piesek, moja przecudna yoreczka wpadła pod samochód.
Odkupiliśmy ją od osoby, która była w trudnej sytuacji materialnej i musiała wyjechać za granicę. Piesek był nieco zaniedbany, udało nam się ją pięknie wyprowadzić z tego stanu. Gdy wszystko było ułożone wybiegła na drogę, która jest niezbyt ruchliwa i wpadła pod auto, ginąc na miejscu. Wszyscy nie możemy pogodzić się ze stratą. Najtrudniej przeżyła jednak moja młodsza 8- letnia córeczka, która przez dwa dni miała z tego powodu temperaturę a teraz ciągle tęskni. Drukujemy dla niej zdjęcia pieska, opowiadamy jej różne zabawne historie o naszym piesku,..
Postanowiłam, że muszę zrobić dla niej coś by zachować jakąś pamiątkę po jej ukochanej suczce. Yoreczka nosiła obrożę z małym dzwoneczkiem i ten dzwoneczek postanowiłam, że powinien zostać na pamiątkę (oprócz wielu zdjęć pieska).
Wymyśliłam, że zawieszę ten dzwonek na szyi drewnianego anioła. Anioł był kiedyś pięknym, ręcznie robionym bibelotem kupionym jako prezent dla starszej córki. Mimo utraty nóg nadal prezentuje się nieźle. Postanowiłam go nieco odnowić.
Serwetki są dobre na wszystko- sukienka anioła nabrała lekkości.
Dzwoneczek ozdobiłam wstążeczką.
Ze złotych nitek zrobiłam włosy. Złotą pastą pomalowałam ranty.
Aniołek zawiśnie w pokoju córeczki, bardzo jej się spodobał pomysł takiego ocalenia dzwoneczka. Mam nadzieję, że ukoi jej tęsknotę.