Lampa łazienkowa- drugie życie...

Nasz łazienkowy żyrandol bardzo się zniszczył, warunki wilgoci nie pomagają takiemu sprzętowi... Żeby go odnowić natchnęła mnie wizyta u mojej kuzynki, która odnowiła metalowe części żyrandoli. Oszczędziła sobie wydatków. Ten pomysł wydal mi się genialny. Problemem wydały mi się nasze zniszczone klosze. 
Niestety klosze wyglądały bardzo brzydko. Nie mogłam usunąć farby. Okazało się, że zwykły druciak jest najbardziej skuteczny i należy to po prostu oczyścić mechanicznie.
 

Po oczyszczeniu szklanych kloszy okleiłam je cienkim, białym, bibułkowym papierem, w który pakuje się często biżuterię lub buty ;). Klej oczywiście do drewna lekko rozcieńczony. Nałożyłam trzy warstwy papieru.
 



Metalowy stelaż przetarłam papierem ściernym. Taśmą zabezpieczyłam części plastykowe. Do malowania użyłam sprayu w kolorze satynowego srebra.








 


 Niestety zdjęcia nie oddają uroku żyrandola. Ale zapewniam, że zmiana jest ogromna.



Pozdrawiam Was gorąco w ostatni, słoneczny dzień sierpnia :)

Mini ogródek dla córki...


Jestem po krótkim pobycie w Belgii u mojej córki. Zdumiałam się pogodą w tym kraju. Prawie cały czas pada. A co najdziwniejsze, cały czas pada a rośliny mają sucho i należy je podlewać. Zasadziłam u niej rojniki i rozchodniki w skrzynki, w których na górze była zasadzona hortensja. Fajnie to wygląda.

Pięknie w tej kompozycji odnalazł by się miniogródek.
Znalazłam więc dość dużą pękniętą doniczkę, skorupy z innych pękniętych glinianych przedmiotów, ziemię do kwiatów, przedmioty do ozdoby oraz rośliny do posadzenia ( większość z mojego ogrodu).























Mam nadzieje, że wytrzyma trudy podróży ;)