Jest tak mało czasu, że już nie wiem w co "ręce włożyć". Nie zaglądam do Internetu i na inne blogi... Mam nadzieję, że to minie...a ja będę miała czas na kawę na tarasie...na słuchanie ptaków i inne przyjemności...
Dziś chciałabym pokazać moje serca na kiermasz. Im więcej pracuję z decoupage tym trudniejsza wydaje mi się ta technika.
Napiszę trochę o spękaniach, o których obiecałam Agnieszce napisać.
A teraz jak powstały serca "krok po kroku".
Najpierw drewniane serca pomalowałam farbą ciemno- różową i poczekałam do wyschnięcia.
Wiele borykałam się z preparatami do spękań. Wychodziło mi bardzo różnie a preparaty niezbyt tanie dla osoby początkującej jak ja, to te wydatki startowe są dość znaczne. Pewnego razu wyszukałam tutorial, w którym dwie panie spod Jarocina opowiadały jak zrobić serce. Najbardziej zainteresowała mnie informacja, że do spękań używają żółtka jajka kurzego. Podeszłam do tego pomysłu dość sceptycznie, myślałam, że może jajko to jajko z czasem zacznie brzydko pachnieć. Należało jednak spróbować.
Efekt jest świetny a preparat tani i zawsze "pod ręką". Po wyschnięciu podkładu nałożyłam pędzlem warstwę żółtka i poczekałam do wyschnięcia. Nie przyspieszam schnięcia suszarką ale można tak zrobić. Świecą nacieram brzegi serca dla osiągnięcia efektu postarzenia.
Na tę warstwę nałożyłam białą farbę dwoma sposobami. Pędzlem nakładam długimi pociągnięciami, natomiast gąbką ( tę zrobiłam sama ze zmywaka i starego pisaka) tapując miejsce koło miejsca. Nie musi być zbyt równo.
Jak widać zrobiły się pęcherzyki, ale to nie przeszkadza.
Tak wyglądają spękania zamalowane pędzlem.
A tak po malowaniu gąbką.
Postanowiłam wypróbować metody naprasowywania serwetek żelazkiem ( to muszę jeszcze ćwiczyć).
A tak wyglądają serca wykonane przeze mnie. Jeszcze bez wstążeczek i sznurków. Jak tylko to zrobię dokleję zdjęcia.
Niestety poprawianie niektórych prac i ratowanie ich ma czasem odwrotny skutek.
POZDRAWIAM WSZYSTKICH ZAPRACOWANYCH, ZNAJDŹCIE CHWILĘ NA ODPOCZYNEK,
CZEGO SOBIE I WAM ŻYCZĘ.